W projekcie budżetu na 2020 rok rząd zapowiedział zniesienie 30-krotności składek na ZUS, co spotkało się z negatywnym odzewem środowisk ekonomicznych i przedsiębiorczych. To działanie, które poważnie uderzy w średni biznes, sprawi, że pracodawcy zapłacą więcej, koszty pracy wzrosną, a realne pensje pracowników się zmniejszą. I wszystko w imię chwilowych, politycznych korzyści.
O co chodzi z limitem ZUS-u? Jak działa zasada 30-krotności składek? Kogo dotknie? Kto będzie musiał zapłacić większe składki, a kto zarobi mniej? Jakie konsekwencje ta podwyżka będzie niosła dla firm? O tym w artykule wraz z nutką autorskiego komentarza.
Zacznijmy od paradoksu składek ZUS…
By mówić o składkach na ubezpieczenie społeczne i przyszłych emeryturach, należy zacząć od wyjaśnienia paradoksu ZUS-u. W Polsce, obecny system emerytalny opiera się na zasadzie umowy społecznej. Oznacza to, że obecnie pracujące pokolenie utrzymuje pokolenie, które przeszło w stan spoczynku. Jednocześnie zakładamy, że skoro my utrzymujemy naszych dziadków i rodziców, to nas, w ramach wymiany pokoleniowej, będą utrzymywać nasze dzieci i wnuki.
Tyle teoria. A praktyka?
W praktyce wszystkie wyliczenia dotyczące naszych składek i odłożonych pieniędzy (jakie otrzymujemy w wysyłanych regularnie listach od ZUS-u) są… wirtualne.
Nie istnieją.
Są tylko cyframi zapisanymi na papierze i w pamięci komputerów. Środki, które teraz płacimy w ramach składek, są rozdysponowane na potrzeby obecnych emerytów, których systematycznie przybywa.
Zaś przyszłe emerytury to tylko i wyłącznie prognozy tego, ile pieniędzy z tytułu obecnych składek w przyszłości możemy otrzymać.
Czy je otrzymamy? O tym dalej.
Większość ekspertów jest zgodna, że system ten jest niewydolny i zmierza na równi pochyłej ku wiekuistej autodestrukcji. Koszty ZUS-u rosną, a wpływy maleją i maleć będą.
Jest to uwarunkowane różnymi czynnikami, wśród których na pierwsze miejsce wysuwa się malejący przyrost naturalny (i to jest najpoważniejszy problem), wydłużenie średniej długości życia oraz (w mniejszym stopniu) polityka państwa zniechęcająca obywateli do przedsiębiorczości i aktywności zawodowej.
Cytując wybitnego polskiego eksperta ekonomii, Ferdynanda Kiepskiego:
Agonię systemu dodatkowo przyspiesza obniżenie wieku emerytalnego (który tak naprawdę już dawno powinien być wydłużony). Jest to typowo polityczna decyzja, bez żadnego uzasadnienia ekonomicznego, obliczona wyłącznie na pozyskanie wyborczych głosów,
Innymi słowy – pokolenia, które będą pracować krócej, zostaną zmuszone do utrzymania powiększającej się rzeszy emerytów. Emeryci ci zaś, (na złość młodszym, ZUS-owi i państwu) nie będą chcieli szybko umierać. Będą żyć coraz dłużej i coraz dłużej będą pobierać świadczenia. Które kosztować będą nas wszystkich coraz więcej.
Skutkiem tego będzie regularne zmniejszanie kwot świadczeń i wypłacanie głodowych stawek emerytalnych, biegunowo odległych od obecnych prognoz. Emerytury przyszłych emerytów nie wystarczą nawet na utrzymanie się na krawędzi egzystencji.
Państwo, by niwelować tę lukę, może być zmuszone do dopłacania do ZUS. Będzie więc podnosić podatki, co jeszcze bardziej pogłębi kryzys, co wymusi większe podnoszenie podatków… i tak koło się zamyka.
Podsumowując: jest bardzo duża szansa, że nawet jeżeli obecne pokolenie pracujących 20 i 30 latków otrzyma jakiekolwiek świadczenia emerytalne, to ich wartość będzie symboliczna.
Dlaczego istnieje / istniał limit 30-krotności składek ZUS? Ile wynosi limit?
I tu dochodzimy do limitu 30-krotności składek ZUS. Osoby, które pracują na umowie o prace, odprowadzają składki ZUS proporcjonalne do swoich zarobków. W skrócie system ten działa tak, że im więcej zarabiasz, tym większe składki odprowadzasz, więc tym większą emeryturę (w teorii) otrzymasz.
Gdyby nie było limitu to, przyszłe emerytury najwięcej zarabiających musiałby być niebotycznie wysokie (na poziomie kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie).
Ustawodawca, by nie dopuścić do tej sytuacji wprowadził limit składek ZUS. Oznacza to, że w perspektywie rocznej, nawet jeżeli pracownik zarabia bardzo dużo i powinien proporcjonalnie odprowadzić więcej pieniędzy, to nie zostanie mu potrącone więcej niż 30-krotność składki ZUS.
Obecnie (w 2019 roku) limit składek wynosi ok. 143 000 zł brutto, czyli niespełna 12 000 zł brutto miesięcznie. Osób, które ten limit przekroczyły jest w Polsce ponad 300 000 tysięcy.
Dzięki limitowi osoby, które rocznie zarabiają 200 000 zł 350 000 zł i 500 000 zł rocznie zapłacą takie same składki ZUS, jakby zarabiały powyższą kwotę (czyli 143 000 zł rocznie).
Możemy mówić o trzech pozytywnych aspektach funkcjonowania takiego limitu składek:
1. Ocalenie budżetu w przyszłości
Limit składek oznacza, że w przyszłości państwo nie będzie musiało wypłacać bardzo wysokich emerytur. To duża ulga dla budżetu.
2. Więcej pieniędzy w kieszeni pracownika
Dzięki limitowi 30-krotności, pracownik odprowadza mniejsze składki. Więcej pieniędzy więc zostaje w jego kieszeni. A ponieważ są niewielkie szanse, że w przyszłości zobaczy je jako wypłaconą emeryturę – zyskuje podwójnie, bo otrzymuje gotówkę tu i teraz i sam decyduje na co ją wydać.
3. Niższe koszty pracodawcy
Należy pamiętać, że każdy wzrost składek ZUS dodatkowo obciąża pracodawcę. Limit składek powoduje, że koszty płacy są niższe.
4. Mniejsze napięcia społeczne w przyszłości
Sytuacja, w której występują tak diametralnie różnice w wysokości wypłacanych emerytur, powoduje wzrost napięć społecznych. Takie niezadowolenie przekłada się na wymuszanie świadczeń, składanie kolejnych wyborczych obietnic i w efekcie – zwiększenie wydatków socjalnych, mniejszej liczby pieniędzy w budżecie i podwyższanie podatków.
Czym skutkuje zniesienie limitu?
Zniesienie limitu składek , “uwolniłoby” pieniądze z podatków i pozwoliłoby dodać je do bieżącego budżetu.
W perspektywie krótkoterminowej, z punktu widzenia rządzących, jest to rozwiązanie fantastyczne. W perspektywie długoterminowej to najszybsza droga by zarżnąć finanse państwa.
Co się zmieni w związku ze zniesieniem limitu 30-krotności składek ZUS?
Zniesienie limitu 30-krotności składek spowoduje, że najlepiej zarabiający pracownicy otrzymają mniej pieniędzy z wypłaty. Wzrosną koszty pracodawców, którzy będą zmuszeni pokryć różnice w składkach. Ponadto państwo bierze na siebie zobowiązanie wypłaty bardzo wysokich emerytur w przyszłości. To forma kukułczego jaja, które obecnie rządzący cedują na tych, którzy rządzić będą za 20-30-40 lat.
Za cenę chwilowego zastrzyku do budżetu, który ma pokryć galopujące wydatki socjalne, rządzący realizują najlepiej sprawdzającą się od 30 lat w polskich realiach, doskonale znaną maksymę; po nas choćby potop!
Jakie konsekwencje niesie zniesienie 30-krotności składek ZUS?
Gospodarcze konsekwencje zniesienia limitu składek działania mogą mieć dalekosiężne, bardzo bolesne, skutki. I to w wielu aspektach:
1. Dla pracowników
Pracownicy otrzymają niższe wypłaty w zamian za perspektywę wyższych emerytur. Zmiana będzie bardzo bolesna dla kieszeni. Pracownik zarabiający miesięcznie 20 000 zł, może zarobić rocznie mniej nawet 10 000 zł!
Część osób zażąda od właścicieli firm podwyżek. Część osób będzie szukała oszczędności decydując się na model B2B, będąc zmuszonymi do założenia firmy, co sztucznie nabije statystyki dotyczące powstawania nowych działalności gospodarczych.
I tak jak jestem wielkim fanem zakładania firmy i przechodzenia “na swoje” (opowiadam o tym w tym odcinku podcastu), tak uważam, że wymuszanie tej decyzji systemem podatkowo – prawnym i zmuszanie ludzi do ucieczki z etatu tylko tym, by płacić niższe podatki, to sytuacja patologiczna.
Najsmutniejszą konkluzją jest fakt, że pod płaszczykiem zadbania o finansową przyszłość, pracownicy zostaną zwyczajnie z pieniędzy okradzeni – bo przy obecnej polityce gospodarczej, nie ma żadnych szans na to, by utrzymana była wysokość prognozowanych emerytur proporcjonalna do odprowadzonych składek.
2. Dla pracodawców
Najdotkliwiej te zmiany w prawie odczują pracodawcy. Dla nich koszty będą podwójne. Po pierwsze, to oni zmuszeni będą pokryć wyższe składki ZUS. Po drugie: to oni będą zmuszeni stawić czoło presji pracowników, żądających podwyżek. A jeżeli podwyżki się pojawią – oznacza o jeszcze większe składki ZUS i jeszcze wyższe koszty pracy.
Po prostu podatkowa incepcja:
Są to średnie i duże firmy, które zatrudniają kilkudziesięciu, kilkuset lub kilka tysięcy specjalistów, więc gdy przemnożymy obciążenia, dodatkowe koszty mogą wynieść nawet kilkanaście milionów złotych rocznie.
Oznacza to mniej kapitału w firmach, a więc konieczność szukania cięć, oszczędności i podwyżek cen. W przypadku pracownika zarabiającego 20 000 zł, koszt pracodawcy rocznie może być wyższy o 23 000 zł! Wyższe koszty pracy, to mniej pieniędzy, które można by przeznaczyć na rozwój technologiczny firmy, zwiększenie zatrudnienia, badania i zwiększanie zasięgu sprzedaży. A to jest szalenie istotne, bo problem zniesienia 30-krotności składek ZUS dotyczy w wielu przypadkach branży IT, która ma największe szanse na działanie na rynku globalnym i ściąganie obcego kapitału do Polski.
3. Dla gospodarki
Zniesienie 30-krotności ZUS uderza w najbardziej wykwalifikowanych, najlepiej zarabiających, szalenie cennych dla polskiej gospodarki pracowników. Główny cios otrzyma branża IT (programiści) oraz wyższa kadra menadżerska. Są to osoby, które za wszelką cenę powinny w Polsce być zatrzymane. Polska nie może pozwolić sobie na utratę fachowców, którzy swoim know-how będą rozwijali marki zagraniczne, zamiast stanowić awangardę rodzimego przemysłu nowych technologii.
A tak się stanie, gdy pensje spadną, a pracodawcy nie będą w stanie pokryć różnicy w wypłatach. Część pracowników może poszukać lepszych warunków pracy na Zachodzie. W przypadku branży technologicznej przekwalifikowanie się i wyjazd nie stanowią żadnego problemu.
Nie wiadomo też, jak ta sytuacja odbije się na inwestycjach zagranicznych firm technologicznych, które często wybierały nasz kraj właśnie ze względu na niskie koszty pracy.
4. Dla rządu
Jedynym wygranym tej zmiany jest rząd. Zniesienie limitu składek ZUS, oznacza większe wpływy dla budżetu co pozwala pokryć bieżące wydatki socjalne (kolokwialnie pisząc “przeżreć” pieniądze) oraz kreować propagandę sukcesu zbudowaną wokół mitu zerowego deficytu budżetowego.
Zniesienie 30-krotności składek ZUS – moja ocena
To kolejne działanie bardzo szkodliwe dla rozwoju firm, wpędzające je i pracowników głębiej w pułapkę średniego rozwoju, uniemożliwiające konkurowanie na globalnym rynku. To działanie krótkowzroczne i szkodliwe dla gospodarki. Obliczone jest wyłącznie na osiągnięcie doraźnej korzyści politycznej: przeznaczenie pieniędzy na bieżąca konsumpcję w programach socjalnych i poprawienie statystyki dotyczącej deficytu.
Zniesienie limitu ZUS to chwilowy zastrzyk gotówki, który w dłuższej perspektywie odbije się czkawką. Choć doraźnie zwiększa ilość pieniędzy w budżecie, pięknie prezentuje się w medialnych newsach, to głównym efektem jest zabieranie wypracowanych pieniędzy pracownikom i faktyczne, kolejne, podwójne opodatkowanie firm ( spodziewane podwyżki pensji, wyższe składki ZUS).
Firmy, zamiast się rozwijać, będą musiały się skupić na oszczędnościach i cięciu kosztów. A to kolejny cios w szansę szybkiego rozwoju.
Powtórzę to, o czym pisałem w artykule poświęconym chaotycznemu podnoszeniu pensji minimalnej.
Od ponad 30 lat, polityka gospodarcza kolejnych rządów wygląda tak, żeby w Polsce nie opłacało się być przedsiębiorczym, dużo zarabiać i wychylać ponad stan. Fakt, państwo pomaga w założeniu działalności (i, chcę to jasno podkreślić, to bardzo dobrze!), tak, że z firmą jest łatwiej wystartować.
Natomiast odnoszę wrażenie, że celem samym w sobie później jest utrzymanie status quo. Można mieć małą firmę, ciułać grosze, ale gdy chcesz się wychylić, zrobić coś więcej, rozwinąć – państwowy lewiatan zepnie wszystkie siły, by maksymalnie Ci to utrudnić. I wyssać całą energię, zanim uda się zrealizować wymarzone cele.
Tak jakby modelowy przedsiębiorca musiał sprzedawać warzywa lub świadczyć usługi fryzjerskie (z całym szacunkiem dla obu tych zawodów), ale ktoś kto chce zarabiać więcej – w oczach rządzących staje się wrogiem klasowym, żywiącym się krwią robotników kapitalistą, wprost wyrosłym z manifestów Marksa. Ów tłuścioch, w cylindrze, z cygarem zębach w oczach prawodawców ma tylko jeden obowiązek – oddać jak najwięcej pieniędzy. Bo zawsze, ale to zawsze jego zysk oznacza krzywdę innych.
I tak to się żyje na tej wsi.
Droga szybkiego ruchu, na której wystartowała firma, zamienia się w wąską, kręta, najeżoną kamieniami ścieżkę. Co rusz czekają na niej świetnie przygotowani bandyci, którzy chcą Cię okraść.
Pod przykrywką ułatwień dla biznesu, narzuca się nowe, horrendalne, coraz wyższe podatki, które najmocniej uderzają w firmy, które mają największe szanse na to, by się rozwijać i podbijać zagraniczne rynki. Firmy, które powinny eksportować produkty, usługi, technologie.
Firmy, dzięki którym, polska gospodarka by rosła w oparciu o zagraniczny kapitał jako równorzędny partner, a nie podwykonawczy parias.
Skrótowo, za kilka lat, to działanie będzie można podsumować w ten sposób:
Model polskiej gospodarki dalej będzie tkwił w tym samym miejscu, wykastrowany z możliwości dynamicznego rozwoju. A to my, musimy gonić Zachód, musimy rozwijać się dużo dynamiczniej niż inni. I to teraz u schyłku koniunktury i najlepszych czasów w gospodarce od 30 lat, wybrzmiewa dzwonek zwiastujący ostatnią szansę!.
“Dzięki” temu, w perspektywie tak gwałtownie zmieniającego się świata, postępującej cyfryzacji i rozwoju technologicznego, dalej pozostaniemy montownią Europy, bez własnego zaplecza technologicznego i marek o globalnym zasięgu. W pewnym momencie może być już za późno i świat ucieknie nam tak bardzo, że, straty będą już niemożliwe do odrobienia. A to zaważy na losie i Polski i przyszłych pokoleń na długie dziesięciolecia.
A co w międzyczasie zrobią Ci najlepiej wykwalifikowani, którzy powinni budować polskie PKB? To co zawsze. Umiejętności mają. Języki znają. Świata się nie boją. Więc wyjadą.
Gdzieś, gdzie państwo nie będzie patrzyło na nich jak na podatkowego kurczaka do oskubania.
Na marginesie artykułu…
Uważny czytelnik, może odnieść wrażenie, że nie do końca jestem przekonany,że pokolenia obecnych 20-30-40 latków w przyszłości otrzymają państwową emeryturę. Zaiste, to najprawdzisza z prawd, a przekonany o tym jestem święcie.
Jeżeli jak ja jesteś ZUSOSCEPTYKIEM i chcesz zacząć brać swoją finansową przyszłość w swoje ręce, chcesz mieć odłożone pieniądze na spokojną, radosną starość, a nie wiesz od czego zacząć – sprawdź książkę Michała Szafrańskiego – Finansowy Ninja. To kompleksowy, poradnik dotyczący finansów domowych, który krok po kroku pokaże Ci (między innymi) jak samemu oszczędzać na szczodrą, wymarzoną emeryturę.
A jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowych wpisach – zapisz się na newsletter – formularz znajdziesz na dole artykułu.
Źródła z jakich korzystałem:
https://businessinsider.com.pl/firmy/30-krotnosc-zus-przeszla-przez-rzad-wyliczenia-instytutu-emerytalnego/nbqecmz
bezprawnik.pl/podniesienie-limitu-zus/
https://www.money.pl/gielda/30-krotnosc-zus-kwiecinski-decyzja-w-sprawie-likwidacji-limitu-po-weekendzie-6426516373599873a.html