Jako przedsiębiorcy uwielbiamy bombardowania. Ale klient to nie Drezno. Jego się nie bombarduje. Zamiast tego powinniśmy go spróbować… poderwać. Jak powiązać miłość, bombardowanie i sprzedaż? Zajrzyj do artykułu.
Podrywamy klienta…
Mój dobry kumpel Patyk miał wyjątkowy dar do bałamucenia dziewcząt. Zazdrościliśmy mu tego. Wszystkie twierdziły, że świetnie je rozumie i doskonale się z nim rozmawia.
Wiesz, w czym tkwił jego sekret?
Na randkach on praktycznie nie mówił o sobie. Skupiał się na rozmówczyni:
Patyk:
1) Pytał.
2) Słuchał. I dopytywał.
3) Często powtarzał, “że rozumie”.
4) Całym sobą wyrażał zainteresowanie.
Jego flirciarskie umiejętności można wykorzystać w kontakcie z klientami.
Przygnieść informacjami (na śmierć)…
Kiedy klient wyraża zainteresowanie, z chęcią zaspamowalibyśmy go informacjami, tkwiąc w jakimś durnym przekonaniu, że jest “zajarany” naszą ofertą bardziej niż my sami.
Niestety, zwykle tak nie jest.
Ja wiem, że kiedy spotykamy się z klientem, to w środku nas aż się gotuje, żeby opowiedzieć mu o wszystkim, rozwiać każdą wątpliwość (zanim o niej opowie), “zbić obiekcje” zanim w ogóle się pojawią.
W końcu tyle lat toczymy ten biznesowy wózek. Po wybojach. Przez pot, krew i łzy.
Na przekór zawistnym spojrzeniom, skomplikowanym podatkom i złodziejskim składkom ZUS.
Chcemy od razu przedstawić mu WSZYSTKIE opcje, tak, żeby nie miał ŻADNYCH wątpliwości.
Tyle, że zapominamy o tym…
Co tak NAPRAWDĘ interesuje klienta?
1) Klienta NIE obchodzi kim jesteśmy i ile pracy wkładamy w biznes. Jego obchodzi odpowiedź na jedno proste pytanie: co ja z tego będę miał?
2) On NIE ma czasu, ani ochoty przekopywać się przez dziesiątki stron oferty albo scrollować naszą stronę w nieskończoność czytając o planach, marzeniach, dyplomach. Często jesteśmy jednym z kilku wyborów. Chce w mniej niż pół minuty uzyskać odpowiedź na to, czy mamy to, co rozwiąże jego problem.
3) Jego NIE interesuje wszystkie 30 rozwiązań, jakie jesteśmy w staniu mu zaoferować. Interesuje go 3-5 żelaznych punktów, które rozwiążą 90% jego palących potrzeb.
Jak to zrobić? 5 zasad, o których warto pamiętać
1. Streść informacje i odpowiedzi do 2-4 konkretnych zdań.
Załóż, że w 15 sekund musisz umieć opowiedzieć klientowi o jednej z tych rzeczy:
- Czym się zajmujesz,
- Dlaczego ma wybrać właśnie Ciebie, a nie konkurencję,
- Jakie są 3 najważniejsze rzeczy, które rozwiążą jego problem.
2. Klient dopytuje, Ty wyjaśniasz
Jeżeli wyjaśniasz jakieś szczegóły oferty / usługi — bądź oszczędny / oszczędna. Mów wyłącznie o kluczowych aspektach. Daj mu oddychać, zostaw przestrzeń. Daj mu dopytać o szczegóły. Niech on mówi i opowiada. Ty słuchaj i odpowiadaj.
3. Kiedy klient wyraża zainteresowanie Twoją firmą — NIE ODSYŁAJ go do gotowej oferty PDF lub strony, żeby “sobie coś tam poczytał”.
Dopytaj, czego dokładnie potrzebuje i na podstawie odpowiedzi zaproponuj 2-3 dopasowane pod niego rozwiązania.
4. Uprość opisy produktów, landing page, opisy usług, ofertę i informacje “o firmie” – to nie konkurs na długość, ale sprint z metą w punkcie “jasność i zrozumiałość”.
5. Nie bombarduj go od razu informacjami. Kiedy prosi o pomoc / pyta o ofertę, najpierw zapytaj czego dokładnie potrzebuje i jaki problem chce rozwiązać. Nie zgaduj w locie. Nie staraj się odgadnąć “możliwych” wątpliwości. Nie wchodź w mu słowo. Oszczędnie oferuj rozwiązania, ale przede wszystkim SŁUCHAJ i PYTAJ!
Jeżeli przytłoczysz go 30 argumentami dlaczego ma kupić właśnie od Ciebie:
1) Nie zapamięta ani jednego.
2) Nie będzie wiedział, który jest z nich najważniejszy.
3) Dalej nie będzie mieć pewności czy rozwiążesz jego problem.
Jak Ci się ta opcja podoba?
To jak? Bombardowanko czy uspokojanko? Co wybierasz?