Szperasz w sieci trafiasz na artykuł napisany przez prawnika, który zaleca wprowadzenie pewnych zmian w twoim biznesie internetowym. Zauważasz, że część przedsiębiorców wprowadziła te zalecenia, ale inni wydają się ich nie stosować. Jako osoba bez wiedzy prawniczej, zastanawiasz się, czy te zmiany są w twoim przypadku konieczne. I czy coś Ci grozi, jeśli tego nie wprowadzisz. Dziś pokażę Ci, jak szybko i prosto ocenić, czy zalecenia prawne, które znalazłeś / znalazłaś w artykule znalezionym w sieci, są rzeczywiście obowiązkowe dla twojego przedsiębiorstwa.
Zanim zaczniemy — zawęzimy nieco temat
Zanim przejdziemy do konkretów, chciałbym podkreślić, że poniższe wytyczne i zalecenia odnoszą się do kwestii mojej specjalizacji, a więc zagadnień prawnych związanych z:
- E-commerce i sprzedażą przez internet
- Umowami pomiędzy przedsiębiorcami
- Zapisami na listy newsletterowe, zostawianiem komentarzy, ocen (czyli wszystkiego co, sie dzieje “dookoła” biznesów internetowych)
- RODO i zasadami przetwarzania danych.
Na tych tematach skupiamy się na naszym blogu, i które też bardzo często mogą generować sporo wątpliwości ze względu na ich złożoność i zmienność regulacji prawnych.
No to lecimy!
Jak ocenić, czy tezy zawarte w artykule muszę wprowadzić do swojego biznesu?
1. Nic o ustawie bez ustawy – czy autor powołuje się konkretny przepis?
Jeżeli prawnik przywołuje jednoznaczny przepis prawa, który mówi wprost o danej kwestii, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że rozwiązanie takie należy wprowadzić.
Pamiętaj o tym, kiedy prawnik udziela Ci konsultacji lub jeżeli proponuje Ci jakieś rozwiązanie, poproś, żeby wskazał Ci wprost, z jakiego przepisu prawa ono wynika. Czasami zdarzają się sytuacje, że na dany obowiązek złoży się kilka przepisów z zupełnie rożnych ustaw i nie wszystkie przepisy zostaną przez prawnika wskazane.
Kiedy przychodzisz do prawnika z problemem, powinno to wyglądać tak:
- Przedstawiasz problem / zagadnienie
- Prawnik sprawdza przepisy
- Wskazuje przepisy jakie dotyczą Twojego problemu
- Tłumaczy co one oznaczają
- Wskazuje co możesz w danej sprawie, według przepisów, zrobić
2. Nie ma przepisu? A są wyroki sądów?
Jeżeli prawnik w swoim artykule nie powołuje się na konkretny przepis, ale zamiast tego wspomina o wyrokach sądów, które zajęły się daną sprawą, to także jest to ważny element weryfikacji. Choć w Polsce nie obowiązuje prawo precedensu, to wyrok sądu może być wskazówką dla innego sądu.
Nie dotyczy to jednak uchwał Sądu Najwyższego, które mają status zasady prawnej i muszą być brane pod uwagę przez sądy powszechne.
Jeżeli prawnik przywołuje orzeczenia sądów lub uchwały Sądu Najwyższego w swoim artykule, zalecenia te można uznać za bardziej wiarygodne i warto rozważyć ich wdrożenie.
Fachowej wiedzy w zakresie stosowania prawa można również poszukiwać w interpretacjach Krajowej Informacji Skarbowej, wytycznych Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, informacji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów lub Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i innych podobnych instytucjach państwowych.
Wyroki sądowe, decyzje administracyjne, opinie i wytyczne urzędów to zawsze cenna wskazówka dla przedsiębiorcy. Nie znaczy to jednak, że w Twojej sprawie zostanie wydana taka sama decyzja lub wyrok. Musisz pamiętać, że na kształt rozstrzygnięcia prawnego wpływ ma wiele czynników, o których trudno jest tak ogólnie napisać.
3. Interpretacja przepisu przez autora NIE JEST obowiązującym prawem
To najważniejsza rzecz z całego artykułu!
Żartobliwie można rzec, że ilu prawników — tyle opinii.
Warto mieć na uwadze, że interpretacje prawne są różne i czasem w tej samej sprawie, dwóch prawników może wydać opinie, które są ze sobą sprzeczne!
Właśnie później takie sprzeczności rozstrzygają sądy.
To, co twierdzi prawnik, jeżeli mówimy o INTERPRETOWANIU przepisów, nie jest równoznaczne z obowiązującym prawem.
Brzmi skomplikowanie?
Argument prawnik mi to doradził / prawnik mi to zalecił, to nie to samo co tak stanowi w Polsce prawo.
Prawnik MOŻE wyrazić jakieś zdanie na dany temat i MOŻE mieć rację (i bardzo często ma), ale jeżeli to, co mówi pozostawia miejsce na “wydaje mi się”, “według mnie”, “rozsądnie byłoby”, “zalecam” i wprost nie wskazuje podstawy prawnej ,na jakiej opiera swoje zalecenia, to te twierdzenia nabiorą mocy, dopiero gdy zostaną zweryfikowane przez wyrok sądowy, który zajmie się podobną sprawą.
Jeszcze raz — to nie oznacza, że autor mówi źle. Nie oznacza to też, że brakuje mu wiedzy.
Oznacza tyle, że przepis w danej kwestii jest na tyle ogólny i nieprecyzyjny (zdarza się to nader często), że wymusza jego “zrozumienie i zastosowanie”.
4. Jedna sprawa — różne interpretacje i wszystkie poprawne!
Pamiętaj też, że prawo często dopuszcza kilka różnych rozwiązań tego samego problemu lub nie wskazuje wprost jak daną rzecz ująć!
I wszystkie rozwiązania mogą być zgodne z obowiązującymi regulacjami. Niektóre metody mogą być bardziej rozbudowane, inne uproszczone (nawet bardzo), ale każda z nich może być prawidłowa i spełniać wymogi, jakie stawia przed Tobą prawo.
Przykłady?
4.1 RODO
Koronnym przykładem jest tutaj RODO, gdzie przepisy są na tyle ogólne, że próżno znaleźć dwa takie samie wzory dokumentów, a wszystko co zostało wdrożone opiera się… na bardzo (naprawdę BARDZO) ogólnych wytycznych i wypracowanej przez prawników praktyce.
4.2 Płacenie danymi za pobranie bezpłatnych materiałów
Innym przykładem jest głośna sprawa obowiązku wprowadzenia płatności za darmowe materiały, które udostępniamy na stronach i blogach (tzw. płacenie danymi — tu dodaliśmy na ten temat aktualizację do naszego pakietu regulaminów).
Chodzi w niej o to, że w teorii NIE MOŻEMY oferować pobrania darmowego PDF-a, szkolenia, webinarium czy checklisty, jeżeli równolegle nie umożliwmy użytkownikowi kupna tych materiałów.
Jest grono prawników, którzy uważają, że powinno się taki mechanizm obowiązkowo wprowadzić.
My do dnia napisania tego artykułu w żadnej nie trafiliśmy na polską ustawę, która wprost nakazywałaby to zrobić i opisała JAK dokładnie powinno to wyglądać.
Więc u nas na stronie tego nie wprowadzamy (np. przy pobraniu darmowego wzoru polityki prywatności) i czekamy cierpliwie na to, czy pojawi się wyrok sądu, który tę kwestię doprecyzuje.
5. Na koniec… Prawa jest za dużo i, mimo to, nie nadąża za zmieniającą się rzeczywistością
W Polsce mamy do czynienia z nadmiarem regulacji prawnych (mówi się wręcz o nadprodukcji prawa), co często sprawia, że trudno o jednoznaczne i precyzyjne interpretacje. Inflacja prawa utrzymuje się na znacznie wyższym poziomie niż inflacja gospodarcza.
Sektory takie jak e-commerce czy przepisy związane z RODO dodatkowo komplikują sytuację, oferując wiele różnych wariantów rozwiązań i pozostawiając sporo miejsca dla interpretacji. Nie są w stanie też precyzyjnie regulować wszystkich nowości, które błyskawicznie pojawią się w związku z powszechną cyfryzacją.
Dwa różne sklepy internetowe mogą mieć zupełnie inaczej prowadzoną dokumentację RODO, inaczej rozwiązane akceptacje zapisów na newsletter, inne zapisy w regulaminach stron, inaczej oznaczone opinie, ale jeżeli zawrą “minimum” które wynika wprost z przepisów to… oba będą miały to zrobione poprawnie i zgodnie z prawem.
Jakiś przepis nie daje Ci spokoju? Pytaj w komentarzu!
Jest coś związane z tematem RODO lub prawa e-commerce co nie daje Ci spać? Zadaj pytanie w komentarzu.