Google Trends podpowiada, iż hasło jak zarabiać na stronie / blogu i powiązane cieszą się niesłabnącą popularnością. No cóż, grzechem ciężkim byłoby nie spróbować próbować wstrzelić się w ten trend i o zarabianiu na stronie dorzucić kilka groszy od siebie.
W założeniu ten tekst ma być rozwojowy, jeżeli pojawiają się nowe elementy postaram się stale go aktualizować, a Was o tych aktualizacjach informować.
Oczywiście jeżeli polecacie jakieś programy partnerskie, czegoś w tekście brakuje, zapomniałem o jakieś metodzie lub w którymś miejscu jestem nieprecyzyjny – dopiszcie w komentarzu! Postaram się na bieżąco aktualizować.
Tekst jest pisany bardzo łopatologicznie – więc brać marketingową przepraszam, artykuł kieruję przede wszystkim do osób, które raczkują w sieci, bądź nie do końca podążają za marketingową nowomową internetową.
Stąd też pewne uproszczenia i pomijanie anglojęzycznych skrótów. O samych skrótach i szczegółowych metodach rozliczeń rozpiszę się szerzej w innym artykule.
1. Banery / reklamy
Podstawowa, najbardziej popularna, często też najbardziej nachalna forma reklamy, którą podobnoż 46% Polaków traktuje AdBlockiem.
W skrócie:
1. Reklamodawca tworzy baner.
2. Umieszcza ten baner w systemie reklamowym.
3. Pobierając kod z systemu umożliwiamy wyświetlanie baneru na naszej stronie.
4. Jeżeli czytelnik kliknie w baner bo reklama go zainteresuje, reklamodawca płaci za kliknięcie nam oraz prowizję systemowi pośredniczącemu.
Takie banery znajdziesz też na Sardynkach – umieszczam je zawsze zaraz pod wstępem i gdzieś na dole, tak to wygląda:
Kokosów się z tego nie spodziewaj, chyba, że wykręcisz ruch na pół milona odsłon miesięcznie. Wtedy może będzie na waciki.
W przeciwnym wypadku ledwo wystarczy na opłacenie serwera i w kieszeni zaklekoce jakiś drobny bilon.
Ważne jednakże, by nie przesadzić umieszczając banery na swoim serwisie. Pamiętaj, że strona jest dla czytelników, a nie reklamodawców.
Nie wpadnij w manię zarabiania na klikach. Twój serwis nie może wyglądać pstrokato jak przeciętne centrum średniego polskiego miasta – przestraszysz i sfrustrujesz użytkowników. Uciekną, zamkną stronę i nic nie będą klikać. A Ty nic nie zarobisz. Lepiej poszukać innych pomysłów na zarobek. O nich w dalszej części artykułu.
Zarabianie jest ważne (o ile nie najważniejsze), jednak strona nie może być dodatkiem do banerów.
Jeżeli chodzi o najpopularniejsze systemy do zarabiania w tym modelu, warto wskazać dwa:
Google AdSense – najpopularniejszy na świecie,sygnowany i zaprojektowany przez giganta z Google. Minusem jest bardzo żmudny proces akceptu reklam oraz to, że nie zawsze trafiają się zgodnie tematycznie. Bardzo łatwy do zainstalowania i wdrożenia na stronie.
AdKontekst.pl – polski produkt z firmy NetSprint, która bardzo dynamicznie się rozwija. Obecnie jest to chyba największy potentat na rynku tego typu reklamy. Reklamy od nich są mocno ukierunkowane do polskiego internauty, warto więc spróbować ich systemu.
Warto też wspomnieć o tym, że nie zawsze musisz zamieszczać banery w treści. Modyfikacją tego systemu jest możliwość umieszczenia na dole strony linków do artykułów.
System pokazuje wtedy wybrane artykuły z Twojej strony, między nimi umieszczając linki do artykułów sponsorowanych. Gdy użytkownik kliknie w takowy link – również otrzymujesz gratyfikację.
Po pierwsze generuje większy ruch, po drugie – jeżeli użytkownik kliknie w link sponsorowany otrzymujesz prowizję. Zwykle linki tematycznie związane są z tym co publikujesz na stronie.
Tak to wygląda na Onecie:
2. Programy partnerskie (afiliacyjne) – zysk od prowizji
Ciekawy pomysł do zarabiania na stronie, jeżeli piszesz / recenzujesz konkretne produkty. Wtedy możesz od razu umieścić link w artykule bezpośrednio. Takie działanie znacząco zwiększa Twoje szanse na zarobek, dzięki wyższemu prawdopodobieństwu kliknięcia przez użytkownika.
Ich schemat działania jest nieco podobny do powyższego, różnią się tym, że wypłatę otrzymujesz w momencie, gdy użytkownik wykona określoną akcję, którą życzy sobie reklamodawca.
Najczęściej jest to kupno produktu w sklepie – otrzymujesz wtedy prowizję od sprzedaży i wartości produktu, jeżeli użytkownik trafił do sklepu po kliknięciu w baner na Twojej stronie.
Często tę formę współpracy oferują banki – polecając ich ofertę, prowizję otrzymujesz wtedy, gdy ktoś za pomocą Twojej strony założy konto lub lokatę.
Warto wspomnieć o następujących sieciach oferujących ten typ programu, zbierających oferty wielu reklamodawców:
Ceneo.pl – chyba obecnie najlepszy program tego typu w Polsce, dlatego, że oferują prowizję za każde przekierowanie z wyszukiwarki (wystarczy, że użytkownik z Twojej strony znajdzie się na wyszukiwarce Ceneo, a następnie z niej wejdzie na stronę produktu. Nic nie musi kupować! Otrzymujesz prowizję za każde kliknięcie).
Webepartners.pl – jedna z pierwszych platform, kiedyś kontakt był utrudniony, i działała średnio, ale teraz wygląda OK. Mają dużo ciekawych produktów.
Convertiser.pl – bardzo dynamicznie rozwijający, chwalił go Michał Szafrański jako program, który pomógł mu sprzedawać Finansowego Ninję. Polecam ten wpis u Michała bo jasno, krok po kroku pokazuje jak działa sprzedaż afiliacyjna. W Convertiser Możesz korzystać z wielu opcji – mailingi, banery, linki polecające. Dla mnie bomba!
Booking.com – dedykowany dla właścicieli blogów i stron podróżniczych. Choć nie nieco różni się od powyższych, warto znać. Bardzo podoba mi się mnogość akcji jakie można wykonać z perspektywy wydawcy. Prowizję otrzymujesz za rezerwację i opłacenie noclegu.
Oprócz tego warto przeszperać strony sklepów, banków i podobnych instytucji – wiele z nich oferuje swoje własne programy afiliacyjne, oparte o autorskie rozwiązania.
Możesz znaleźć i dobrać taki, który maksymalnie zwiększy prawdopodobieństwo zarobienia przez Ciebie na stronie.
3. Artykuły sponsorowane
Obecnie moja ulubiona forma współpracy, na swoich stronach w ciągu niecałych 4 lat opublikowałem około 150-170 artykułów sponsorowanych.
Reklamodawca, widząc Twój serwis, chce Ci zapłacić, byś umieścił na nim artykuł, który będzie kierować do jego strony.
W 80 % przypadków jest to motywowane chęcią pozyskania linka kierującego do strony reklamodawcy – dzięki temu jego serwis znajdzie się wyżej w wynikach wyszukiwania.
Minusem tego działania jest fakt iż reklamodawcy nie zawsze dostarczają artykuły najwyższych lotów.
Od Ciebie zależy, czy decydujesz się na publikację takiej treści, czy nie.
Michał Szafrański jest bardzo rygorystyczny pod tym względem, co wielokrotnie podkreśla w materiałach. Niezależność jest dla niego najważniejsza.
Zatem czy publikować artykuły gorszej jakości? Zależy od Twojego podejścia. Podpowiem, że sumienie można uspokoić, podpisując takie artykuły jako Artykuł sponsorowany lub Artykuł partnera.
Plusem tej formy współpracy jest to, że najczęściej artykuły są już gotowe – więc zamieszczenie go zajmuje Ci kilkanaście minut. Bardzo przyjemna robota.
OK, ciekawie brzmi, ale gdzie znaleźć takich chętnych reklamodawców?
Są trzy opcje:
1) Reklamodawcy lub pośrednicy (agencje marketingowe) sami się zgłoszą, będą prosili Cię o ofertę. Po prostu napiszą do Ciebie i poproszą o wycenę. U mnie, głównie na Stopnadwadze.pl i na FitCiekawostki.pl jest kilka takich zapytań w miesiącu, średnio jeden na czterech / pięciu decyduje się na zamówienie.
Są więc miesiące gdy mam klika zamówień, są i takie gdy posucha równa się saharyjskiej spiekocie i jakichkolwiek artykułów brak.
2) Możesz składać oferty na portalach, które za niewielką prowizję umożliwią kontakt między Tobą, a reklamodawcą. Ta opcja jest bardzo wygodna i szybka.
Ja polecam dwa:
Whitepress.pl – absolutny numer 1 w Polsce. Serwis bajka. Fantastyczna platforma, prosta w obsłudze, regularne wypłaty, częste aktualizacje i nowe funkcjonalności. Nie czekaj – rejestruj się od razu i zarabiaj.
Jakby wszystkie serwisy tak się rozwijały i były tak prowadzone – świat byłby piękny!
Reachablogger.pl – w teorii kierowany do blogerów, w praktyce do wszystkich właścicieli stron. Nieco mniej zamówień, ale również obsługa na wysokim poziomie. Kilkaset złotych udało mi się zarobić. Warto się zarejestrować.
3) Przygotowujesz ofertę swojej strony i sam dobijasz się do sklepów i agencji marketingowych. Żmudna, niewdzięczna i irytująca robota.
4. Własne materiały – ebooki, książki, kursy
Kiedy zakładasz stronę lub blog, rzecz warta przemyślenia od początku. Nie chodzi o to, że od razu masz spamować czytelników, lecz warto zastanowić się nad tym, by zbudować kanał sprzedaży swoich produktów, niezależny od kaprysów czy możliwości partnerów.
Coś, w czym będziesz polegał tylko na sobie. I gdzie większość prowizji będzie wpadała do Twojej kieszeni.
Na blogu oczywiście to będą ebooki, kursy, webinaria. Na innych stronach może to być dowolny produkt powiązany tematycznie.
Ja odpaliłem diety i poradniki odchudzania i póki co jestem umiarkowanie zadowolony. Nie sprzedają się tak dobrze jakbym oczekiwał, ale przynoszą stały, co miesięczny dochód. Co więcej planuję rozwijać tę gałąź i z przaśnej formy landigowej rozwijać ją coraz bardziej profesjonalnie.
Chciałbym coś takiego kiedyś sprzedawać na Sardynkach. Ale póki co nie mam pomysłu, cóż by to mogło być 🙂
5. Sponsoring tytularny
Żyć nie umierać. Jeżeli tworzysz dobre treści, jesteś uznawany za eksperta, być może jakaś duża firma zdecyduje się z Toba na współpracę i w zamian za umieszczenie ich logo w Twoich materiałach, obdarzy Cię odpowiednią gratyfikacją finansową.
Tu doskonałym przykładem są chłopaki z Arhn.eu, którzy od kilku lat są wspierani przez Ceneo. Ponieważ robią fantastyczną robotę na najwyższym poziomie, ich materiały są naprawdę solidnie przygotowane, nic dziwnego, że partner chce się pod tym podpisać.
Dlatego też Ceneo jest oznaczone na samym początku ich materiałów:
I teraz przypomnij sobie, jak rodzicielka mówiła ci, żeby wyłączyć komputer i te “głupie gry”. A tu proszę – ktoś robi materiały o grach, świetnie się przy tym bawi i jeszcze zarabia.
Było nie słuchać mamy 😉
6. Wsparcie czytelników / subskrybentów
Jeżeli tworzysz treści i materiały, które u czytelników wywołują ekstazę, Twoja skrzynka mailowa pęka w szwach, a dziewczynom pocą się palce gdy piszą do Ciebie na Facebooku – nic nie stoi na przeszkodzie, by poprosić ich o dotacje.
Jeżeli im się podoba to co robisz, to mogą sypnąć nieco groszem. I wiesz co jest najlepsze? Często sypią 🙂
W Polsce wielu twórców radzi sobie w ten sposób, w tym moje ulubione: Naukowy Bełkot, Irytujący Historyk czy Astrofaza.
Nawet fantastyczny PulsKosmosu.pl, który chciał zawiesić działalność wrócił do publikacji dzięki tej formie współpracy.
I niektórzy dzięki patronom wykręcają całkiem godziwe kwoty.
Kanał do takiego wsparcia można założyć za pośrednictwem serwisu Patronite.pl – w zamian za niewielką prowizję Patronite zapewnia obsługę dotacji pod względem rachunkowym oraz ujednolicenia systemu płatności w bankach.
A do tego możesz podzielić się ze swoimi fanami informacjami jakie dokładne kwoty i na co są Ci potrzebne:
Zobacz jak wygląda cała strona wsparcia Naukowego Bełkotu.
7. Konsultacje / coaching
Być może, któryś z czytelników poprosi Cię o radę. Być może będzie to wymagało dużego zaangażowania z Twej strony. Może na przygotowanie będziesz musiał poświęcić kilka (kilkanaście) godzin.
Dlaczego zatem miałby nie wynagrodzić Twojego cennego czasu?
Możecie się spotkać. Możesz się również umówić na Skype. Pamiętaj jednak o tym, że to wyzwanie z najwyższej półki. Taka praca musi być zrobiona na tip-top.
Nic też nie stoi na przeszkodzie, byś w którymś momencie ofertę konsultacji umieścił na swoim blogu lub stronie. Lub zrobił z tego produkt do sprzedaży.
Jeżeli nie wiesz jak się rozliczyć, nie możesz wystawić faktury, nie masz firmy – skorzystaj z wyspecjalizowanych serwisów np. z Useme.eu. Za niewielką opłatą załatwi za Ciebie cała papierkologię – łącznie z przesłaniem Urzędem Skarbowym.
8. Reklamy na YouTube
Podobnie jak w przypadku punktu 1 – czyli banerów na stronie. Nie musisz koncentrować się wyłącznie na stronie – możesz przecież kręcić materiały video. YouTube bardzo zgrabnie umożliwia włączenie reklam, od których będzie Ci płacił prowizję.
Podobnie, nie spodziewaj się szybko zarobionych milionów. Chyba, że każdy film będzie miał 100 000 000 odsłon. Wtedy możesz odcinać kupony od swojej porządnej roboty.
9. Kampanie reklamowe / konkursy
Możesz zaproponować reklamodawcy kampanię, w której Twoi czytelnicy będą mogli wygrać atrakcyjne nagrody. Bardzo często ta forma reklamy jest popularna u dziewczyn zajmujących się opisami kosmetyków lub modą.
Jeżeli będziesz diablo popularny, a Twoja strona, blog lub kanał zanotuje miliony odsłon – możesz stać się twarzą kampanii reklamowej.
Przy dobrej robocie zajdziesz wysoko jak Radek Kotarski z Polimatów, który reklamował / reklamuje usługi banku Millenium.
10. Prowizja od zaprzyjaźnionych przedsiębiorców
To jest ciekawa opcja do rozważenia. Możesz polecać, recenzować usługi innych przedsiębiorców (na przykład znajomych) i umawiasz się z nimi, że bierzesz procent od skutecznej sprzedaży.
Jeżeli czytlenik skontaktuje się z nimi za Twoim pośrednictwem – dzielicie się zyskiem w odpowiednich proporcjach.
Z kilkoma moimi kolegami system ten funkcjonuje od dwóch lat i obie strony są zadowolone: ja bo mam dodatkowe pieniądze praktycznie za nic, oni – bo mają nowe zlecenie i być może klientów na stałe (czego już później nie muszą ze mną rozliczać).
11. Recenzje produktów lub usług
Możesz je otrzymać w barterze lub zażyczyć sobie gratyfikacji za napisanie recenzji / zrobienie zdjęć.
Ta opcja jest szczególnie atrakcyjna gdy prowadzisz specjalistyczny serwis, w bardzo wąskiej branży.
Tutaj jednak również trzeba pamiętać o cienkiej czerwonej linii i dokładnie sobie przemyśleć taktykę. Bo co zrobić, gdy klient Ci zapłacił, a jego produkt, delikatnie mówiąc, nie przypadł Ci do gustu?
Ciężki orzech do zgryzienia.
Dlatego zostawię Cię z tym dylematem.
Warto się jednak tematowi przyjrzeć, gdyż są blogerzy, którzy z samych recenzji i poleceń uczynili sobie stałe źródło zarobku.
12. Konferencje / szkolenia / wykłady
Nie mam tu żadnego doświadczenia, ale domyślam się, że jak już będziesz znany w Polsce (a może i na świecie), to za uszczknięcie co nieco z Twojej tajemnej wiedzy warto zażądać zapłaty.
Skoro organizatorzy na tym zarabiają, to dlaczego Ty nie możesz?
Od razu zaznaczam, że nie musi to chodzić o duże, potężne konferencje, na które przybywają ludzie z całego kraju – mogą to być też szkolenia wewnętrzne dla małych lub średnich firm.
13. Polecanie produktów / usług / stron
Wiele stron, dostawców oprogramowania, usług oferuje prowizję, jeżeli polecisz ich produkt znajomym lub czytelnikom.
Jak to działa?
W swoim panelu na stronie takiej strony otrzymujesz specjalny link. Gdy ktoś w niego kliknie, zarejestruje się i dokona odpowiedniej akcji (transakcji, kupna abonamentu) – Ty otrzymujesz od tego prowizję.
Działa tak WhitePress.pl, Ceneo.pl, GetResponse.pl, Cupsell.pl – czyli doskonale znane firmy, choć działające w różnych branżach.
Wychodzą z prostego założenia: jeżeli coś się sprawdza u Ciebie i jesteś zadowolony może też sprawdzi się u innych? Czemu więc na tym nie zarobić?
Na przykład w tym wpisie – gdy linkuję do moich partnerów – umieszczam od razu linki, które mają mi pomóc generować prowizję.
I tak:
1) Na Whitepress.pl przez 5 lat otrzymam 5% za każde wydane przez Ciebie 100 zł na zamówienie publikacji.
2) Na GetResponse.pl oboje otrzymamy po 100 zł, jeżeli założysz płatne konto do e-mail marketingu i zaczniesz korzystać z ich platrformy.
3) Na Ceneo.pl otrzymam 10% procent z Twoich przychodów, jeżeli zarejestrujesz się po kliknięciu w link na mojej stronie i zamieścisz ich banery na swojej. Prowizja mi się naliczy po 50 kliknięciach na Twojej stronie.
4) Na Booking.com otrzymam 50 zł prowizji, jeżeli zarezerwujesz nocleg klikając w link polecający. Co najlepsze – Ty również otrzymasz 50 zł 🙂 Warunek – musisz się zarejestrować!
5) Na Cupsell.pl – zarabiam 1 zł, za każdą sprzedaną koszulkę, jeżeli założysz sklep klikając w mój link polecający.
Więc jeżeli chcesz się tam zarejestrować to klikaj śmiało w powyższe linki! 🙂
14. Gościnne występy w materiałach partnerów zewnętrznych
Jeżeli jakiś potentat Cię zauważy, może zdecyduje się na przygotowanie autorskiego cyklu z Twoim udziałem. Ty użyczasz swojej wiedzy, on buduje wizerunek marki.
Dobrym przykładem jest Marcin Iwuć, który prowadzi blog Finanse Bardzo Osobiste i ING zaprosiło go do zrobienia serii reklamowej w formie krótkich wideo, gdzie opowiada o oszczędzaniu, planowaniu budżetu i inwestowaniu.
Warto więc budować wizerunek eksperta 🙂
15. Sprzedaż koszulek, gadżetów
Podobnież, nie spodziewałbym się tutaj deszczu złotego bilonu, ale parę groszy wpadnie. Jeżeli Twoja tematyka jest bardziej “rozrywkowa”, możesz próbować dodać kreatywne gadżety.
Jest dużo tego typu stron, do tego posiadają łatwe w obsłudze szablony do kreacji. Nie trzeba być wykfalikowanym grafikiem. Wzór koszulki przygotujesz w kilkanaście minut.
Minus jest taki, że prowizje nie są za duże.
Plus, że nie interesujesz się całym dodatkowym ambarasem – nadrukami, wysyłkami, rozliczeniami, dostawami, kontaktem z klientem – zgarniasz czystą prowizję.
Na jakich portalach? Polecam najpopularniejszy z ich zwichrowanym (bardzo pozytywnie) szefem: Cupsell.pl
16. Płatne treści / płatna strona
Szukając pomysłów na zarobek wiele serwisów decyduje się na taką formę zarabiania. Ukrywają część lub całość treści w zamian za regularnie opłacany, niewielki abonament.
Widać to zwłaszcza w serwisach informacyjnych.
Obecnie takie praktyki budzą silny opór internautów, ale kto wie jak to się rozwinie? Może taki model ma przyszłość? Czas pokaże. Póki co jestem mocno sceptyczny.
I na koniec… Od czego zależy czy mogę zarabiać na stronie?
Jak widzisz, większość z podanych metod wymaga trzech rzeczy: Twojej ciężkiej pracy, dużego ruchu na stronach i zaangażowania czytelników.
Na początku musisz zbudować swoją markę, rozpoznawalność i pozycję.
Takie są prawa rynku – będą staystyki, wyświetlenia, wejścia na stronę, komenatarze, polubienia na Facebooku – będą reklamodawcy. I będą pieniądze.
Jeżeli jednakże nie dysponujesz dużym kapitałem na start, musi to nieco potrwać.
Co więc robić? Swoje. Konsekwentnie. Uparcie jak osioł. Pisać, zmieniać, nagrywać, próbować, tworzyć, publikować. I przeć niezmordowanie do przodu nie patrząc na nikogo. Tak długo, aż się uda. Bo musi się udać.
Sukcesy kanałów i stron, o których pisałem powyżej świadczą o tym, że… da się 🙂
Mam nadzieję, że kiedyś do nich z Sardynkami dołączymy. Za kilka lat napiszę Ci jak nam poszło 🙂
Jeżeli uważasz, że czegoś zabrakło, coś powinienem dopisać – zostaw koniecznie wiadomość w komentarzu.
Podobnie jeżeli masz jakieś pytania, albo któryś z wyżej opisanych pomysłów należy rozszerzyć lub coś dopowiedzieć.
Zastanawiam się ostatnio nad porównaniem Adwords i Adkontekst. Wykonywałem niedawno jakiś portal informacyjny, na którym mieli zainstalowane to drugie. Widziałem, że reklamy z ogóle nie pasują do moich zainteresowań. Czego to dowodzi? Że Adkontekst nic o mnie nie wie (nie zna moich zainteresowań ani nie wie, na jakich stronach byłem, żeby wyświetlać mi ich reklamy), w przeciwieństwie do Adwords, które często dobiera reklamy dopasowane do tego, co mnie interesuje. Wniosek: lepiej wybrać system reklamowy Google, zamiast Adkontekst. Dzięki temu możemy liczyć na to, że ktokolwiek będzie w te reklamy klikał, a my rzeczywiście coś zarobimy.