Algorytm social mediów ma gdzieś czy będziesz się czuć dobrze czy źle. Jako odbiorca treści masz klikać i oglądać reklamy. I dać zarobić korporacjom. I, jeżeli jako właściciel firmy, chcesz mieć zasięgi w social media i pozyskiwać nowych klientów — to MUSISZ o tym pamiętać. Niestety.
Załóżmy, że mamy dwóch twórców:
1. Dietetyka, który ma misję przekonania odbiorców, że wprowadzenie prostych zmian w diecie może zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka
Przygotowuje on spokojną, merytoryczną rolkę.
W rolce opowiada o 3 superproduktach, tłumaczy, jak działają, z czym je jeść, jak je podawać, gdzie kupować. Wszystko opiera na badaniach, które linkuje w opisie.
W opisie znajduje się też jego krótkie bio z wykształceniem i doświadczeniem.
Treść jest rzetelna, stonowana i pełna wartościowych porad.
Autor chce solidnie, naukowo wyczerpać temat, więc nagranie trwa trzy minuty.
To kwintesencja wiedzy z dziesięciu opracowań naukowych, która realnie może pomóc w zmniejszeniu ryzyka zachorowania na nowotwory.
Ponieważ chce być postrzegany jako profesjonalista, któremu można zaufać, stawia na spokój i bardzo stonowany, ultraprofesjonalny przekaz.
Jest turbomerytorycznie, ale spokojnie, bez fajerwerków.
2. Influencerkę, młodą, bardzo atrakcyjną dziewczynę nagrywającą na plaży, w kusym bikini
W kadrze mamy słońce, śnieżnobiały piasek, turkusowe morze. Opalona na apetyczny brąz influencerka na tle tych pięknych widoczków zajada ananasa, mówiąc:
Jedz ananasa, to nie dostaniesz raka, bo ma silne działanie antynowotworowe, elo bęc!
Kamera skupia się na jej pośladkach i dekolcie, a konsumpcja ananasa przedstawiona jest w sposób dość sugestywny. Rolka trwa 15 sekund.
A do tego są trzy cięcia, pięć scen i cztery zbliżenia na kluczowe elementy. Głównie tylne.
Jest ogniście, szybko i wybuchowo.
Tak bardzo, że rolkę musisz zobaczyć minimum trzy razy, zanim zrozumiesz, jaki ma “przekaz”.
Jakie ma źródła i skąd czerpie wiedzę nasza influencerka? Nie wiadomo. W opisie filmu brak szczegółów.
Kim jest? Poza tym, że nazwa profilu to fit_duperka, nie wiemy nic o jej doświadczeniu zawodowym.
Jak myślisz, który materiał algorytm będzie podsuwał odbiorcom chętniej i częściej?
Oczywiście, że fitraka w bikini.
Dlaczego algorytm woli nas nakarmić fit rakiem w bikini, a nie porządną wiedzą?
- Pani w bikini z ananasem jest bardziej „atrakcyjna wizualnie” dla dość szerokiej grupy odbiorców (szczególnie mężczyzn w grupie wiekowej 14–90 lat).
- Rolka jest krótsza, więc widzowie obejrzą ją do końca za jednym połknięciem — a algorytm to baaardzo lubi.
- Do tego, ponieważ przekaz budzi bardzo silne… emocje, wielu odbiorców obejrzy ją nawet kilka(set) razy.
- Rolka jest tak zmontowana, ze wszystko miga przed oczami, więc żeby złapać, o co chodzi, trzeba ją obejrzeć minimum 3 razy.
W efekcie, w krótkim czasie generuje więcej wyświetleń, kliknięć i interakcji niż długa, naukowa, zrobiona po bożemu rolka dietetyka.
I co z tego, że w teorii obie dotyczą zdrowia?
Realnie tylko jedna z nich mogłaby pomóc odbiorcom w dbaniu o zdrowie.
Algorytm nie jest od tego, by dać Ci wartościowe treści, tylko takie, które Cię nabuzują emocjami
Ale algorytm ma gdzieś “wartość” i “merytorykę”. Nie interesuje go, czy ta treść, którą podsuwa, zmieni coś w życiu odbiorcy na lepsze, czy tylko go zmęczy.
Rozumie tylko, że oba materiały jakoś tam dotyczą zdrowia, raka i że jeden z nich zdecydowanie bardziej przykuwa uwagę, a odbiorcy oglądają go po kilka razy, lajkują, komentują.
I jeżeli ten opierający się o niskie, zwierzęce instynkty post sprawi, że odbiorcy więcej czasu spędzą w aplikacji, to będzie chciał go pokazać jak największej liczbie osób.
Zrobi mu duże, darmowe zasięgi.
W krótszym czasie nabije ona więcej wyświetleń niż długie, merytoryczne nagranie dietetyka.
Dlaczego?
Sorry dietetyk, business is business
Dłuższy czas spędzony w platformie to więcej zobaczonych reklam. A więc więcej zarobionych pieniędzy dla właścicieli platformy.
Sorry, panie dietetyku, co z tego, że twoje porady mogą komuś uratować życie. My wolimy panią w bikini, bo od niej mamy więcej fufu, a ty idź sobie być merytoryczny gdzie indziej.
Algorytmy NIE wybierają treści, które są “dobre” i mogą zmienić życie ludzi na lepsze. Wybierają te, dzięki którym firma więcej zarobi
Jeżeli kipią w nas emocje, to najprostszym sposobem, żeby je odreagować w social media jest: komentować, oglądać, lajkować, scrollować.
W efekcie:
- spędzamy więcej czasu w aplikacji,
- napędzamy algorytm, żeby te treści zobaczyło więcej osób (każda Twoja reakcja podbija zasięgi!),
- dajemy twórcom aplikacji więcej zarobic na reklamach, które oglądamy i w które klikamy,
- i koło się zamyka.
Żeby było śmieszniej, takie puste treści wypełniają 80% przestrzeni dowolnego social media. I robią ogromne zasięgi.
Jestem przekonany, że jeżeli teraz, w tej chwili, zrobisz eksperyment, odpalisz TikToka, Facebooka, Instagrama – to na 10 filmów / postów 8 zareagujesz w formie gdzie ten świat zmierza, nie chce mi się żyć, jak można być takim debilem, mam ochotę wykłuć sobie oczy.
A mimo to, zobaczysz przy nich tysiące polubień, setki komentarzy.
Chcesz robić merytoryczne, porządne treści? To może być za mało…
Co to dla Ciebie oznacza?
Że jeżeli będziesz robić treści z przekazem, wartościowe, poukładane… to niekoniecznie to zadziała.
Kiedyś to działało, bo było mniej twórców. Dziś w internecie każdy jest twórcą i każdy jest odbiorcą. I każdy walczy z każdym o zasięgi.
Algorytmy tak zgówniły przestrzeń social media, że treści oparte wyłącznie o merytorykę mają słabe szanse się przebić.
Niestety.
Przykryją je te puste, prymitywne posty, które poruszają emocje.
Cała twórczość jak krew w piach…
A to może być bardzo frustrujące dla ambitnego twórcy.
Bo wiesz, że chcesz o czymś powiedzieć, znasz się na tym, jesteś pasjonatem, jesteś na 100% pewien / pewna, że dzięki temu co stworzysz, poprawisz coś w życiu odbiorcy, ale forma Cię stłamsi.
Bo jeżeli nie wywołasz emocji jak inni twórcy – przepadniesz.
Może się okazać, że zaciśniesz zęby, poświęcisz kilka lat na tworzenie supermerytorycznych treści, zarwiesz noce, przekopiesz się przez wiedzę, a efekt będzie żaden, bo Twoje treści będą podane tak, że mimo tego, że będą naszpikowane super poradami, nikt nie będzie chciał ich oglądać…
W social media opakowanie jest ważniejsze od produktu!
Zatem jak żyć panie premierze?
Warto się nauczyć:
- Pisać marketingowo – czyli tak, żeby się to sprawnie czytało. I nie ma to nic wspólnego z pisaniem, jakiego nauczyliśmy się w szkole. I nie, Chat GPT tego za Ciebie nie ogarnie. Fest Ci pomoże, ale musisz umieć go poprowadzić.
- Nagrywać spoko filmy – tak, żeby przyciągały uwagę, były ciekawe, ładnie zmontowane, robiły wow.
I te dwie rzeczy są WAŻNIEJSZE niż cechy Twojego produktu / usługi.
Dobry produkt nie obroni się sam. Ty go musisz obronić.
Marketing polega na tym, że jeśli chcemy opowiedzieć o swoim produkcie, tak by klienci od nas kupowali, trzeba to ładnie opakować.
Czyli napisać dobry, ciekawy, angażujący post lub nagrać dobrą, ciekawą, angażującą rolkę.
Treści zrobione byle jak zabiją Twój marketing.
Ładnie opakowana średnia treść jest lepsza niż turbomerytoryczna treść w paskudnym opakowaniu.
Więc jeżeli masz super produkt, wymiatasz w branży, ale nagrywasz paskudne rolki, od których oczy łzawią – przepadniesz.
Jeżeli masz super produkt / usługę, ale bombardujesz odbiorcę ścianą tekstu wyplutą na szybkości przez Chat GPT okraszoną niewyraźnym zdjęciem, – przepadniesz.
Jeżeli masz super produkt / usługę, chcesz go sprzedać większej liczbie osób, ale olewasz marketing i czekasz, aż klientów przyciągnie ta jakość – przepadniesz.
Jeżeli swoje treści marketingowe tworzysz na szybko, byle jak, bez włożenia energii, na odpierdol – to efekty też będą na odpierdol.
Jeżeli nie robisz treści lub robisz je byle jak, na kolanie, tylko po to, żeby “coś tam wrzucać”, no to… efekty będą adekwatne do wysiłku. Czyli żadne.
Za to zasięgi i poklask zdobędzie fit influencerka od raka.
Sorry.
„Wiecie co jest w tym wszystkim najbardziej absurdalne? Że dziś wiedza i kompetencje przegrywają z pośladkami i trzema cięciami na sekundę. Algorytm nie promuje wartości, tylko stymulację — najlepiej tanim bodźcem. Im mniej treści, im więcej emocji, tym lepiej. Chcesz kogoś realnie uświadomić, edukować, pomóc? Sorry, za wolne, za nudne, za trudne. Nie klika się. Nie buzuje. Nie monetyzuje. Zamiast ekspertów budujących przekaz latami, mamy influencerów żonglujących półprawdami i clickbaitem, bo „tak działa algorytm”. I wiecie co? To my — odbiorcy — jesteśmy współwinni. Bo lajkujemy bzdury, oglądamy trzy razy tę samą głupotę i karmimy system, który zjada merytorykę na… Dowiedz się więcej »
Ano jest tak. Dlatego staram się nie klikać głupot. I nie oglądać.